Jak już wspomniałem w poprzednim poście, niedawno kupiłem kamień do
pieczenia. Idąc zatem za ciosem postanowiłem wypróbować go do upieczenia
chleba.
Zapewne większość z nas nie wyobraża sobie życia bez chleba, bądź innego
pieczywa. Jemy go praktycznie codziennie. Rocznie wydajemy na niego setki
złotych, a czy zastanawialiśmy się kiedyś czy nie warto spróbować upiec go
samemu? Pomijając już cenę, często kupne chleby są produkowane z użyciem kiepskiej
jakości mąk oraz różnych chemicznych świństw. Piekąc go samemu, oprócz
oszczędności i pewności co spożywamy, płynie wiele satysfakcji oraz uśmiechu,
gdy pół bochenka znika zanim zdąży wystygnąć ;)
Jak podają źródła historyczne, chleb znany jest od przynajmniej 10 tysięcy
lat zarówno w Europie jak i na Bliskim Wschodzie. Przez kolejne tysiąclecia
wraz z rozwojem technologii zmieniał się jego sposób przygotowania, jednak rola
pozostała bez zmian. Nadal jest jednym z podstawowych składników codziennej
diety. Początkowo chlebem były placki z mąki i śruty pieczone w popiele na
rozgrzanych kamieniach. Nieco później zaczęto wykorzystywać gliniane garnki, na
które wysypywano gorący popiół. Z czasem odkryto także proces fermentacji, który stosujemy aż po
dzień dzisiejszy. Zasadniczo do fermentacji wykorzystujemy drożdże bądź zakwas,
a na ciasto głównie mąkę pszenną bądź żytnią. Dzisiaj zajmiemy się prostym,
pełnoziarnistym chlebem na drożdżach, z upieczeniem którego nikt nie powinien
mieć problemu.
Chleb pszenny, pełnoziarnisty na
drożdżach
Składniki:
500g mąki pszennej pełnoziarnistej
(im wyższego typu mąka tym lepiej)
25g drożdży piekarskich
ok. 300 ml wody
Przygotowanie
chleba jest bardzo łatwe. W zasadzie cała trudność polega na wyrobieniu ciasta.
Polecam pieczenie chleba na kamieniu, chociaż można piec go też w foremce.
Jeżeli zdecydowaliśmy się na pierwszą opcję to od razu możemy włączyć piekarnik
na 220°C i zacząć nagrzewać kamień. Warto także rozejrzeć się za
odpowiednią formą, w której chleb będzie wyrastał przed włożeniem do
piekarnika. Dużo ludzi poleca wiklinowe koszyki, ja natomiast miałem w domu
dość głębokie półmiski, które też się bardzo dobrze sprawdzają.
Wsypujemy
mąkę do dużej miski (musi być spora, aby nie mieć problemów z wyrobieniem
ciasta), a drożdże rozdrabniamy w 200 ml wody. Wlewamy roztwór do wcześniej przygotowanego
naczynia i mieszamy wstępnie łyżką. Teraz zagniatamy ciasto dolewając tyle
wody, aby udało nam się je bez problemów wyrobić, ale też nie na tyle, aby kleiło
się mocno do rąk. Ponieważ mamy, aż pół kilograma mąki to trzeba poświęcić tej
czynności parę minut. Ciasto musi być dobrze wyrobione.
Po wyrobieniu ciasta przykrywamy miskę ścierką i odstawiamy w ciepłe miejsce na 5
minut. Potem ponownie zagniatamy je przez chwilę. Formę smarujemy porządnie
oliwą. Następnie formujemy w rękach chleb i wkładamy go do niej, rozciągając na
całą powierzchnię, starając się to robić równomiernie. Raz jeszcze przykrywamy
ścierką i odstawiamy w ciepłe miejsce na 45 minut. W zimie polecam postawić
dość blisko grzejnika, albo nawet na niego, pod warunkiem, że nie jest zbyt
gorący. Ciasto nie może nam się zacząć gotować ;)
Gdy chleb już wyrośnie, przekładamy go z formy na rozgrzany kamień lub wkładamy bezpośrednio do rozgrzanego piekarnika, jeżeli zdecydowaliśmy się na foremkę do pieczenia. Pieczemy pół godziny w temperaturze 220°C.
Smacznego :)
Kilka
słów na koniec
Zastanawiacie
się jeszcze czy nie spróbować upiec chleba? Powiem wam, że gdybyście poczuli
zapach unoszący się w kuchni po paru minutach pieczenia to stracilibyście wszelkie
wątpliwości. W zasadzie to w całym mieszkaniu czuć cudowny zapach zboża, który kojarzy
mi się z wakacyjną wędrówką wśród pól pszenicy. Naprawdę ciężko przejść obojętnie.
A co ze smakiem?
Byłem
pełen obaw, gdyż pierwszy raz piekłem chleb. Okazało się, że pomimo totalnego
braku doświadczenia na tym polu, wszystkim chleb bardzo smakował. Ja też
uważam, że był po prostu dobry. Owszem zdarzało mi się jadać lepsze chleby z
porządnych piekarni (gdzie chleb kosztuje po 8-10 zł), ale porównując do
paczkowanego pieczywa sprzedawanego w marketach lub „popularnych” piekarniach
to zdecydowanie wygrywa własnoręcznie upieczony. Dodam jeszcze iż na trzeci
dzień chleb nie zrobił się czerstwy i smakował nadal bardzo dobrze.
Upiekłem
także jeden bochenek w foremce, aby porównać z tym wypiekanym na kamieniu. Ten
w foremce jest bardziej wilgotny, zdecydowanie mniej spieczony i bardziej
delikatny. Z kolei ten z kamienia ma cudownie wypieczoną skórkę, niesamowicie
chrupiącą, a środek typowo chlebowy. Oba mają swoje plusy, w zależności kto co
lubi. Ja zdecydowanie wybieram jednak chleb pieczony na kamieniu.
Strasznie
mi się spodobało te domowe wypiekanie. Mam nadzieje, że i was zainspiruję. Jest
tyle gatunków mąki i tyle różnych dodatków do przetestowania. Chleb z sezamem…
hmm… czemu nie? Coś czuję, że piekarnik będzie pracował przynajmniej raz w
tygodniu ;)
Wygląda smakowicie trzeba by spróbować :D
OdpowiedzUsuń